Każdemu z nas zdarzają się w życiu takie momenty, że na nic nie mam ochoty ani chęci. Jednak, gdy stan ten zaczyna się niebezpiecznie przedłużać, należy zastanowić się czy przypadkiem nie cierpimy na depresję? To bardzo podstępna i wyniszczająca choroba, trudno pokonać ją w pojedynkę. DLatego wszystkim wam polecam forum , gdzie znajdziecie grupę wsparcia i garść bardzo przydatnych informacji na temat depresji, nerwicy i nie tylko

Czasami nie musi to być koniecznie depresja, a brak jakiś substancji odżywczych. Jak miałam anemię (brak żelaza) to też odczuwałam takie spadki formy, nie tylko fizycznej, ale także psychicznej.

Kojarzycie ? Myślę, że będą tam mieli coś na tego typu dolegliwości A jeśli nie, to wystarczy poszukać w Google trochę porad lub iść do lekarza...

znajdź w sobie motywację do jakiegoś hobby, pasji też było nam źle, ale znaleźliśmy http://www.wedkarski.com/wedki/10145-we ... ikado.html potem domek, jakaś rzeka i zaczynamy żyć na spokojnie i od razu jest nam łatwiej

W takiej sytuacji to jedyne rozsądne wyjście, to wizyta u psychologa np tu http://kielczyk.pl/ . W życiu różnie bywa i czasami natłok problemów powoduje pogorszenie naszego stanu psychicznego. Odwlekanie wizyty u specjalisty tylko pogarsza nasz stan.

To prawda. Myślę też, że wiele osób nie dostrzega bardziej behawioralnych czynników. Na przykład możemy być osłabieni przez stres. Wtedy też czujemy niechęć do życia i ciągłe napięcie.

Ale przecież wystarczy zobaczyć co się ma fajnego w życiu, że jest się zdrowym albo ma się super rodzinę i już wracają chęci do życia:)
Czasami nie ma się co dołować niepotrzebnie:)